29 maja 2016

Dzieci burzy

Witam w kolejnym tygodniu.

Zamiast kolejnego fragmentu opowiadania "Przyjście", umieściłam fragment "Dzieci burzy". Niektórych może dziwić, że zamiast kończyć zaczęte opowiadania, dorzucam wciąż nowe. Wszystko przez to, że te historie tłoczą się w mojej głowie i zwyczajnie każda domaga się swojej porcji uwagi. Chcę Wam też pokazać różne opowiadania, bo każdemu inne może się spodobać.
Nie oznacza to w żadnym wypadku, że rozpoczęte opowiadania pozostawiam i nie zamierzam ich dokończyć. W swoim czasie każda historia potoczy się dalej.
 Oczywiście pomogłoby mi, gdybym poznała Waszą opinię, które opowiadanie chcielibyście wysłuchać do końca w pierwszej kolejności. Bez takich uwag niestety będziecie się musieli zdać na moje kaprysy ;) A jak to kobieta, postaram się być nieprzewidywalna i czasem dodać coś nowego, a czasem pokazać kolejną porcję czegoś "starszego". W każdym przypadku tutaj będzie informacja o tym, co właściwie się dzieje.

Wracając do Dzieci burzy. Jest to opowiadanie szczególne, bo historia jest skomplikowana i długa :) Niecierpliwie też pcha się na światło dzienne, więc sama siebie muszę pilnować, żeby wszystko pojawiało się w odpowiedniej kolejności. W przeciwieństwie do większości moich opowiadań, to jest typowo fantasy. Poprzestanę na tym opisie, żeby nie zdradzić za dużo. W razie pytań również zapraszam.

                                                                                                        Miłego czytania,
                                                                                                         Wasza Opowiadaczka.

22 maja 2016

Nowe opowiadanie

Dzisiaj krótko i na temat. Jak obiecałam, tak zrobiłam. Fragment nowego opowiadania pojawił się na blogu.

Ta historia chodziła za mną już dawno, ale ciężko ją było ubrać w odpowiednie słowa. Została zainspirowana środowiskiem graczy, do których dumnie się zaliczam, ale postaci są wymyślone. Moje pióro lekko zardzewiało, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba i będziecie oczekiwać kolejnej części, bo to dopiero sam początek.
                                                                                                               Wasza Opowiadaczka

18 maja 2016

II Etap - przenoszenie

Zakończyłam przenoszenie starych opowiadań i tym samym porządki zrobione. Mamy teraz napoczętą trzynastkę widoczną w Oknie.
Dla ułatwienia oto spis treści:

1.Żądza
2.Zaklęta dusza
3.Świąteczny sen
4.Nocny gość
5.Szczęki, czyli z pamiętnika młodego dentysty
6.Terapeutyczne właściwości zabijania szczurów z piwnicy napotkanego wieśniaka
7.Przeminęło z prawym sierpowym
8.Tajemniczy dom
9.Chrzęst kości nocną porą
10.Początek
11.Czarna wiedźma
12.Powrót
13.Pamiętnik

Akurat ja nie wierzę w pechowość 13, a wręcz przeciwnie - dla mnie to liczba bardzo szczęśliwa. Dlatego z tym większym optymizmem zamierzam w ten weekend dodać kolejne opowiadanie. Ewentualnie trzy ostatnie ze starej gwardii też mogą się rozrosnąć, ale tego nie gwarantuję.
Osobiście wielką frajdę przyniosło mi czytanie wszystkich jeszcze raz, ponownie poczułam dreszczyk, który towarzyszył mi przy pisaniu każdego. Bawią mnie szczególnie te zainspirowane zwykłym, kobiecym kaprysem, z przekory (takie chyba lubię najbardziej).
Czarna wiedźma, Powrót i Pamiętnik do tej "kapryśnej" grupy nie należą . Zawierają grudkę mnie - zmieloną, sproszkowaną i dodaną jako przyprawa do masy obrazów. Dlatego je też lubię, chociaż może ciężej mi je skończyć. Zobaczymy :) Miłego czytania.
                                                                                                                        Wasza Opowiadaczka


16 maja 2016

I Etap - kasowanie

Wszem i wobec mogę oficjalnie ogłosić, że pierwszy etap porządków mamy za sobą. Usunięcia miał uniknąć tylko wpis wczorajszy, jednak stwierdziłam, że tych kilka wcześniejszych też ma rację bytu w nowej formule. Aktualnie z 32 postów zrobiło się 6. A ja myślałam, że jestem sentymentalna i łatwo przywiązuję się do rzeczy :)
No dobra, przyznaję się bez bicia - 90% postów zapisałam sobie w Wordzie na dysku - na wszelki wypadek, a nuż widelec (u kogo się tak nie mówi?).

Niestety w szale usuwania zahaczyłam o opowiadanie "Początek" na Oknie (to chyba jakiś pokrętny znak, że dla tamtego bloga to też drugie życie), ale nie ma obaw, zostanie zaciągnięte z dysku razem z trzema pozostałymi "starymi" opowiadaniami, które można było przeczytać tutaj. Ta trójca wcześniej na Okno nie trafiła, ponieważ są niedokończone. Potrzebują też małego retuszu. Mam nadzieję jeszcze w tym tygodniu odświeżyć je i opublikować na Oknie (razem z komentarzem tutaj skąd mi takie pokręcone rzeczy przyszły na myśl).

A na dziś jeszcze jedna ważna rzecz. Bardzo istotne są dla mnie komentarze, tym bardziej je doceniam, bo było ich naprawdę niewiele do tej pory. Dlatego, mimo usuniętych postów, umieszczam je wraz z linkiem do opowiadań, przy których się oryginalnie znajdowały:


Odnośnie opowiadania „Zaklęta dusza”

Anonimowy 3 grudnia 2011 12:19
długo się do tego zbierałem ale jednak napisze.
To Twoje najlepsze opowiadanie... i emocje tej bohaterki znam ale znam je w kimś kogo Ty też doskonale znasz.

m.



Przy opowiadaniu "Powrót" (będzie udostępnione niedługo)

Artefakty 24 września 2012 18:29
Magia skrzypi przy zetknięciu pióra z pergaminem, gdy artysta tworzy. Atrament buduje światy, burzy je, jednym przekreśleniem słów zmienia rzeczywistość. Ten czar nie może zniknąć.
Artefakty to forum dla osób piszących zarówno prozę, jak i poezję. Poszukujemy pełnych zapału ludzi, którzy tak jak my potrafią docenić dobrą literaturę lub tworzą swoje własne światy za pomocą słów.
Forum Literackie Artefakty - zapraszamy.


Anonimowy 12 listopada 2012 11:53
Jak zawsze twoje opowiadanie czytam z pełnym zaangażowaniem i nigdy jeszcze się nie zawiodłem na nich :)
Pozdrawiam, o ile jeszcze mnie pamiętasz: Ashran.





    Pandora 12 listopada 2012 14:30
    Jasne, że pamiętam :) I cieszę się niezmiernie, że dalej je czytasz:D 
      
                                                                                                     Wasza Opowiadaczka

15 maja 2016

Tabula rasa?

Zacznijmy niezupełnie od początku.

Czuliście kiedyś taki głód, że rzucaliście się na wszystko, co mieliście pod ręką, żeby go zaspokoić? Ja owszem, ale nie chodzi wcale o jedzenie. Zaczęło się podstępnie. Koleżanka namówiła mnie na przeczytanie książki pod niewinnym tytułem "Harry Potter i kamień filozoficzny". Wtedy była to nowość, dosłownie chwilę temu przetłumaczona na język polski (tak, jestem aż tak stara). Ciekawa, mówiła... Wciąga, mówiła... No cóż, nie to, żebym wcześniej nie lubiła książek, ale też jakoś specjalnie mnie do nich nie ciągnęło. Spodobała mi się "Ania z Zielonego Wzgórza", "Zakazany ogród" i "Robinson Crusoe", ale to lektury. Sięgać po książki z własnej woli? No, ale sięgnęłam... Nie paliłam nigdy, nigdy nie próbowałam żadnych narkotyków, ale wierzę, że tak muszą się czuć nałogowcy na głodzie. Skończyłam czytać w trzy dni i od razu zaczęłam jeszcze raz, a potem znów... Tylko ile można czytać tę samą książkę? Na drugą część trzeba było czekać prawie rok, a tu głód narastał... Na szczęście ciocia pozbywała się zalegającej u niej makulatury i tak poznałam "Sagę o Ludziach Lodu" Margit Sandemo (tak wiem, to nie dla grzecznych dziewczynek, ale cóż). Wciągające czterdzieści dziewięć tomów pozwoliło mi przetrwać kolejne miesiące, jednak i to okazało się mało. Następna była kolekcja książek Deana Koontza i dalej poleciało już samo... Teraz czytam głównie fantasy, troszkę science fiction i horroru. Oczywiście każda książka mile widziana, miałam jakieś epizody nawet z romansami.
Dlaczego piszę o czytaniu, skoro miało być o pisaniu?
Bez jednego nie ma drugiego. Poza tym pisać zaczęłam mniej więcej dekadę później. Wszystko oczywiście przez mężczyznę, a właściwie dzięki niemu i kotkom (draniem to się okazał dużo później). A było to tak:

Szedł sobie Czarny Kotek swoja ciemną, kocią ścieżką. Szedł przyczajonym, wojowniczym krokiem, marząc o wielkich bitwach z szarymi myszami i wielkich łupach. Szedł i... Łup... Potknął się o laptopa. Takiej zniewagi darować nie mógł. Rzucił się na elektryczną bestię. Walka była bardzo zacięta. Każdy klawisz oddawał zapamiętale ciosy pazurów... I wtem ekran rozbłysnął i ukazał się wymarzony świat wojownika - Legenda. Kot zanurzył się w wirze walki i wnet zauważyło go stado Motylków. Śmigały barwnymi skrzydełkami, aż zwierzak zaczął myśleć, że jest jednym z nich (pranie mózgu lub hipnoza - kto to odgadnie?) i nawet próbował latać z nimi po Cristal Cave. Tylko czasem między plamą skrzydeł błysnęło czarne futerko lub zielone, kocie oko. I wtedy zjawił się porywisty wiatr przemian. Delikatne kłębowisko barw zostało zdmuchnięte, odsłaniając grupkę Czarnych Kotów z rządzą przygód w ślepkach. Pyszczki błysnęły najeżonymi kiełkami uśmiechami. Wreszcie uwolnione i rozmiauczone zwierzaki mogły ruszyć łapa w łapę i pazurek w pazurek
(no jeszcze bym dodała pyszczek w pyszczek, ale nie chcę przeciągać) w podróż po baśniowym świecie przyjaźni i przygody. Zawsze chętnie sobie pomagają i wspierają się w trudnych i łatwych chwilach. Spamując, gdzie popadnie, walczą dzielnie u swego boku. Czasem wpuszczają do swego grona biednego, samotnego kotka i dzielą się z nim szczerymi serduszkami... oraz mleczkiem :D


 No ok, może to i nie za długie, niektórzy nie do końca mogą zrozumieć, ale był to tylko wpis na stronie takiej jakby gildii (Czarnych Kotów) w grze przez przeglądarkę. Zachęcona reakcją mojego ówczesnego lubego, zaczęłam próbować pisać inne rzeczy. Wszystko lądowało na twardym dysku komputera, tylko to wstrętne urządzenie zaczęło odmawiać współpracy. W związku z tym traciłam niestety wszystkie dane na dysku, łącznie z opowiadaniami. Znajomy podsunął mi pomysł z blogiem i tak w roku 2011 powstały "Nocne opowieści". Dlaczego tak mało publikowałam? Właściwie powodów było dużo, ale przede wszystkim nie traktowałam tego jak typowego bloga, a bardziej jako magazyn dla tych moich opowiadań, których nie chciałam stracić. Z tego powodu między innymi, kiedy zmieniłam wadliwego laptopa na normalnie działającego, nie było potrzeby umieszczania opowiadań w sieci, ale też  zgubiłam po drodze radość z pisania i okazało się, że odzyskać dała się tylko w kawałkach.
Do dziś zmieniło się wiele, dlatego postanowiłam też zmienić bloga. W końcu nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa (albo przejść tuning). Ważne, żeby zacząć i oczywiście, żeby za tym pierwszym krokiem przyszły następne. Nie obiecam, że będę pisać codziennie, ale będę pisać :)

Dla tych, którzy są zainteresowani typowo moimi opowiadaniami zaznaczam, że w planie mam przynajmniej raz w tygodniu (piątek lub sobota lub niedziela) wrzucać jedno opowiadanie. Czasem może być to tylko krótka historyjka, ale będzie.

Opowiadania, które tutaj są (lub były) zamieszczone,  przeniosę na mojego drugiego bloga - Opowiadania za szkłem. Te niedokończone, będą miały na końcu skrót CDMN ( ciąg dalszy może nastąpi). Muszę je obrobić i się nimi odpowiednio zająć, dlatego kilka dni może to potrwać. Docelowo to będzie pierwszy post, a co dalej... Zobaczymy :)

                                                                                                             Wierna Opowiadaczka